Jedną z podstawowych zasad owocnego bankobrania jest konieczność unikania stagnacji. Aby zyskiwać jak najwięcej, trzeba na bieżąco śledzić nowe oferty na rynku. A, że nie ma ich mało to są momenty, gdy w portfelu zachodzi kartowa rewolucja. Tak stało się właśnie w moim przypadku na przełomie stycznia i lutego.
Get(in/OUT)bank
Końcówka stycznia to przykra korespondencja wyjęta ze skrzynki pocztowej. Getin Bank przesłał informację o zmianie zasad w naliczaniu premii przy karcie paliwowej. Dotąd cieszyłem się zwrotem w wysokości wynikającej z różnicy średniej ceny litra paliwa Pb95 oraz kwoty 3,95 zł, przemnożonej przez 30 – bo właśnie z tylu litrów zatankowanego paliwa miesięcznie wynosił zwrot od Getinu. W miesiącu, gdy średnie ceny benzyny poszybowały na stacjach do poziomu aż 5,64 zł za litr, z karty dało się „wycisnąć” aż 50 zł 70 gr. Karta paliwowa w znacznym stopniu wpływała na moje zyski co najmniej od połowy 2013 r., miała również niemały udział w bankobraniu za styczeń 2014 r. Po systematycznych spadkach cen paliwa, miesięczny zwrot paliwa i tak wyniósł wówczas 40 zł 20 gr. Zważywszy na przemnożenie tej kwoty przez 3 (bo tyle właśnie kart paliwowych było w dotychczas moim portfelu rodzinnym), zyski okazywały się spore. Z nieskrywanym smutkiem odwiedziłem więc oddział Getinu i zamknąłem konta, bo przy okazji tankowania na stacjach benzynowych można zyskać sporo, ale teraz już korzystając z innych kart.